Forum Główne > Ruch kolejowy
Wypadki kolejowe (wydzielone z: Egzamin zawodowy...)
EN57-002:
Nastawnicza Helena F. z trudem obudziła go i Jan W. przyjął telefonogram z Rakowic o odejściu poc. 6891 do Niwnic o 01:38. Przypomniał sobie chyba też o wymianie telefonogramów z dyżurnym ruchu z Nowogrodźca, więc pozostawił w dzienniku ruchu wolną rubrykę, a pod nią wpisał poc. 6891, zapytał dyżurnego ruchu z Rakowic Wielkich, o której godz. dana była przez niego dla tego poc. "wolna droga"., a po otrzymaniu odpowiedzi wpisał, że o 01:20, następnie wpisał odejście z Rakowic o 01:33 i rozmowę telefoniczną zakończył.
W międzyczasie przybył na nastawnię dysponującą w Niwnicach kierownik poc. 88472 Tadeusz A. i zgłosił dyżurnemu ruchu Janowi W., że pociąg zbiorowy gotowy jest do odejścia do stacji Lwówek. Jan W., siedząc przy swym biurku, przyjął to zgłoszenie i oświadczył mu, że po przybyciu z Rakowic poc. 6891 nastąpi odejście jego poc. 88472. Po takiej odpowiedzi Tadeusz A. opuścił nastawnię. Już po wypadku oświadczył, że rozmawiał z dyżurnym ruchu Janem W. z odległości około 5m i nie zauważył u niego niczego, co wskazywało by na jego nietrzeźwy stan.
Upływały minuty i znów nastawnicza Helena F. widząc, że dyżurny Jan W. usnął, zaczęła go budzić, a gdy w końcu jej się to udało, zapytała go, co ma zamiar zrobić z poc. 6891. Jan W. zadysponował przejazd tego pociągu przez Niwnice do Nowogrodźca i obsłużył blok dana nakazu - inne czynności przy urządzeniach zrk wykonała Helena F. Po chwili semafory wjazdowy i wyjazdowy wskazywały sygnał "wolna droga". Poc. 6891 miał jechać na szlak zajęty przez jadący z przeciwnego kierunku poc. 44688.
Około 01:52 poc. 44688 (idący z Nowogrodźca do Niwnic) minął strażnicę przejazdu strzeżonego i dróżnik przejazdowy Ryszard K., chcąc zwyczajowo powiadomić o tym dyżurnego ruchu w Niwnicach, przez 2-3 minuty bezskutecznie go wywoływał, aż w końcu zrezygnował z tego. To przedłużające się milczenie Niwnic zaniepokoiło dyżurnego ruchu stacji Nowogrodziec Michała F., zaczął więc telefonem zapowiadawczym wywoływać dyżurnego ruchu w Niwnicach. Po upływie około 1 minuty zgłosił się do telefonu Jan W. i na zapytanie, co z poc. 44688, odpowiedział możliwie pewnym głosem:
– "Jeszcze go u mnie nie widać, jak wejdzie otrzymasz przybycie".
Ta wypowiedź bardzo zaniepokoiła nastawniczą Helenę F. więc domagała się od Jana W. wyjaśnień. Ten odpowiedział jej dość opryskliwie:
– "wiem co robię".
Trzeba tu dodać, że można było jeszcze na stacji Niwnice zatrzymać pociąg 6891 do skrzyżowania z pociągiem 44688, ale brakło tego, kto mógł o tym zadecydować.
Wkrótce po tej rozmowie, przez stację Niwnice, około 01:58 przeszedł poc. 6891. Nakaz jady dla tego pociągu z nastawni dysponującej podała Helena F.
Przez kilka minut w nastawni dysponującej stacji Niwnice było cicho, dyżurny ruchu Jan W. spał. Czuwała jedynie nastawnicza Helena F. Ciszę tę przerwały dzwonki wywoławcze z posterunku odgałęźnego Rakowice Wielkie. Gdy nie zgłaszał się do telefonu Jan W., włączała się do jego wywoływania dyżurna ruchu stacji Lwówek, Praksela D. Dopiero po upływie 3-4 minut odezwał się Jan W. mówiąc:
– "chwileczkę"' "moment" i... wyłączył się.
Jednak dyżurni ruchu nadal wywoływali dyżurnego ruchu stacji Niwnice.
Tymczasem Poc. 6891 i 44688 na szlaku Niwnice - Nowogrodziec biegły na przeciw siebie. Mechanicy obu pociągów z bliskiej odległości zauważyli światło pociągu idącego z przeciwnego kierunku. Zdołali jedynie użyć hamulców nagłego hamowania. Niestety za późno. Rezultat - czołowe zderzenie pociągów biegnących każdy z szybkością 30-40 km/h. Między innymi zostały w obu parowozach uniesione tendry, które zniszczyły kabiny mechaników. Mechanik poc. 6891 Eugeniusz O. miał dużo szczęścia, doznał tylko lekkich obrażeń cielesnych i udało mu się przez zerwany dach kabiny mechanika nad kotłem parowozu wydostać na zewnątrz. Ranny obiegł obydwa parowozy, chciał udzielić swym kolegom pomocy - lecz sam nie mógł ich wydostać ze skłębionych i poskręcanych blach. Stwierdził tylko, że jego pomocnik nie dawał już oznak życia. Pobiegł więc jak mógł najszybciej do stacji Niwnice, by tam szukać dla nich pomocy.
c. d. n.
EN57-002:
W międzyczasie dróżnik przejazdowy Ryszard K. zawiadomił dyżurnego ruchu stacji Nowogrodziec Michała F., że około 02:00 usłyszał w lesie, z odległości kilku kilometrów, donośny huk. Michał F. najpierw bezskutecznie usiłował dodzwonić się do Niwnic, więc pełen najgorszych przeczuć zgłosił dyspozytorowi odcinkowemu o tym, że Niwnice nie zgłaszają się do telefonu i od kilkunastu minut nie może porozumieć się z dyżurnym ruchu Janem W., oraz że dróżnik słyszał w lesie donośny huk, co może wskazywać na powstanie wypadku.
Mechanik Eugeniusz O. wbiegł na nastawnie dysponującą stacji Niwnice, krzycząc:
– coście narobili, wzywać pogotowie ratunkowe, są ranni i zabici.
Rozejrzał się po nastawni. Na centralce telefonicznej co chwila dzwoniły sygnały wywoławcze. Dyżurny ruchu Jan W. był wyraźnie pijany i kłócił się przez telefon z dyżurnym ruchu stacji Nowogrodziec, który to z nich spowodował katastrofę. Sekundował mu w tym nie wyglądający na trzeźwego ustawiacz Józef M., a nastawnicza Helena F. na wieść o wypadku rozpłakała się. Jedynie stojący z dala od dyżurnego ruchu manewrowy Stanisław P. wydawał się zdolnym do działania. Szybko też mechanik Eugeniusz O. zorientował się nie tylko o przyczynie czołowego zderzenia się pociągów ale i o tym, że tu nie znajdzie pomocy dla rannych kolegów.
Wybiegł z nastawni, a za nim manewrowy – Stanisław P. W pobliskim budynku mieszkalnym stacji Niwnice obudzili dwóch mieszkających tam dyżurnych ruchu. Żądali pomocy dla rannych i zastępstwa dla pijanego dyżurnego ruchu Jana W. Następnie mechanik Eugeniusz O i manewrowy Stanisław P. udali się na miejsce wypadku, by tam w miarę możliwości do czasu przybycia pomocy opiekować się rannymi.
Na nastawni dysponującej stacji Niwnice, po opuszczeniu jej przez mechanika Eugeniusza O., pod wpływem wstrząsu dyżurny ruchu Jan W. zaczął działać. Najpierw wyrzucił przez okno próżną butelkę. Następnie polecił przygotować drogę przebiegu na wyjście ze stacji pociągu zbiorowego 88472 z Niwnic do Lwówka (do Rakowic Wielkich) i ustawić dla tego pociągu sygnał zezwalający na semaforze wyjazdowym. Zapytał się telefonogramem o wolną drogę do Lwówka dla poc. zbiorowego 88472, na co otrzymał zgodę. Jan W. podał odejście tego pociągu z Niwnic o 02:20. Wolnej drogi, ani odejścia poc. 88472 nie wpisał do dziennika ruchu.
Około godziny 03:00 14-09-1975 dyżurny ruchu Józef Ch. (ten sam, który wieczorem dnia poprzedniego przekazał służbę Janowi W.) przyszedł na nastawnię dysponującą stacji Niwnice i zastał tam dyżurnego ruchu Jana W., ustawiacza Józefa M. i nastawniczą Helenę F. Po zdaniu służby dyżurnego ruchu Józefowi Ch. – Jan W. i ustawiacz Józef M. opuścili nastawnię. Już po kilku godzinach Jan W. został zatrzymany. Analiza wykazała, że w chwili powstania wypadku miał on we krwi około 1,4 alkoholu.
Skutki wypadku: stracił życie pomocnik mechanika (młodszy mechanik) poc. 6891, mechanik poc. 44688 i jego pomocnik zostali ciężko ranni, a mechanik poc. 6891 lekko ranny. Dwa parowozy zostały poważnie uszkodzone i skierowane do naprawy głównej powypadkowej, cztery wagony uległy zniszczeniu a 10 w różnych stopniach uszkodzeniu. Łączne straty materialne osiągnęły kwotę 800 tys. złotych.
Takie jest żniwo spożywania przed i w czasie służby alkoholu przez pracownika, którego czynności bezpośrednio związane są z ruchem pociągów i manewrów. Takie są skutki tolerowania przez bezpośrednich zwierzchników i aparat kontrolersko-intruktorski przejawów zaniżenia dyscypliny służbowej. Takie też są skutki źle rozumianej koleżeńskości.
tekst inż. Władysław Ryński, uszczegółowienie EN57-002
EN57-002:
28-10-1986 o 13:16 na szlaku jednotorowym Osowiec – Podlasek wprowadzono telefoniczne zapowiadanie pociągów z powodu nieodblokowania się bloku pozwolenia na stacji Podlasek. O tej usterce dyżurny ruchu stacji Podlasek niezwłocznie powiadomił montera zabezpieczenia, Piotra B., w Grajewie podległego zawiadowcy odcinka automatyki w Ełku. Usterka ta spowodowała, to, że pociągi ze stacji Podlasek do Osowca musiały być wyprawiane na rozkazy szczególne "S" przy semaforach wyjazdowych wskazujących sygnał "stój". Również to samo musiał robić dyżurny ruchu stacji Osowiec przy wyprawianiu pociągów do stacji Podlasek. Trzeba tu dodać, że na szlaku jednotorowym Osowiec – Podlasek łącza urządzeń półsamoczynnej blokady liniowej biegną trasą napowietrzną, przeważnie wzdłuż toru kolejowego. A ponadto, co jest istotne w sprawie, między Osowcem a Podlaskiem przebiegała granica dwóch odcinków automatyki, a mianowicie utrzymanie i nadzór nad działaniem urządzeń srk w Osowcu należały do odcinka w Białymstoku, a na stacji Podlasek do odcinka w Ełku.
Tego dnia nikt nie przystąpił do usunięcia usterki na stacji Podlasek, ponieważ zbliżał się fajrant, a przyjazd do Podlaska spowodowałby powrót do domu późnym wieczorem. Monter uznał, że usterka jest chwilowa i w czasie kolejnych biegów pociągów sama się zlikwiduje, a jeżeli nie, to usunie ją następnego dnia. NIe zawiadomił więc o wydarzeniu w Podlasku swego przełożonego, zawiadowcy odcinka automatyki w Ełku. Monter, Piotr B., już po powstaniu wypadku, tłumaczył, że tego dnia nie otrzymał zgłoszenia o niedziałaniu półsamoczynnej blokady liniowej na szlaku Osowiec – Podlasek, a w toku dochodzenia służbowego nie ustalono, czy to tłumaczenie Piotra B. odpowiadało prawdzie.
Następnego dnia 29-10-1986 około 06:10 monter, Piotr B., zbierając na swojej działce sytuację o działaniu urządzeń sterowania ruchem pociągów, potwierdził informację o niedziałaniu półsamoczynnej blokady liniowej na szlaku Osowiec – Podlasek, powiadomił o tym swego przełożonego w Ełku, a ten polecił monterowi działkowemu, Janowi W., niezwłocznie udać się do Podlaska i usunąć usterkę. Jednak monter działkowy, Jan W., nie spieszył się i nie pojechał do Podlaska pociągiem osobowym 79034 odchodzącym z Grajewa o 09:12 tłumacząc to pilną pracą na miejscu (w Grajewie) i ostatecznie dojechał tam własnym samochodem wraz z pracownikiem Romanem S. ok. 13:00. Po sprawdzeniu urządzeń półsamoczynnej blokady liniowej w nastawni Jan W. doszedł do wniosku, że usterka nastąpiła gdzieś na łączach trasy napowietrznej, między Podlaskiej a Osowcem. Sprawdził wraz z Romanem S. trasę napowietrzną do Podlaska w kierunku Osowca do granicy odcinka automatyki w Ełku. Nie stwierdził usterki w łączach napowietrznych i doszedł do wniosku, że nastąpiła na stacji Osowiec lub na trasie napowietrznej podlegającej odcinkowi automatyki w Białymstoku.
Dodać tu należy, iż zawiadowca odcinka w Ełku przypuszczając, że usterka w urządzeniach srk na stacji Podlasek mogła powstać w łączach napowietrznych, około godz. 09:00 powiadomił monterów łączności, domagając się sprawdzenia trasy napowietrznej między Podlaskiem a Osowcem. Monterzy ci do godz. 15:00 nie zareagowali.
Ok. 15:00 29-10-1986 monter działkowy Jan W., zawiadomił swego przełożonego w Ełku, że usterki półsamoczynnej blokady liniowej na szlaku Osowiec – Podlasek nie usunął, ponieważ jest ona na terenie odcinka automatyki w Białymstoku.
A jak zainteresowali się działaniem urządzeń srk pracownicy odcinka automatyki w Białymstoku.
Na terenie odcinka automatyki w Białymstoku nie zbierano porannych informacji o usterkach co chyba wynikało z braku zainteresowania stanem tych urządzeń. Nikt więc do wieczora 29-10-1986 nie wiedział o usterce w półsamoczynnej blokadzie liniowej na szlaku Osowiec - Podlasek. Dopiero dyżurny ruchu stacji Osowiec przez dyżurnego ruchu stacji Dobrzyniewo Duże 29-10-1986 około 17:30 zawiadomił o tej usterce montera działkowego, Stanisława K., pod którego nadzorem były urządzenia srk stacji Osowiec. Po zorientowaniu się na czym usterka ta polega, Stanisław K. polecił przekazać dyżurnemu ruchu stacji Osowiec informację, że następnego dnia rano przyjedzie usunąć usterkę. Jednocześnie zażądał, by do Podlaska przybyli również monterzy z działki w Grajewie w celu wspólnego sprawdzenia łączy napowietrznych.
c. d. n.
EN57-002:
Tymczasem nocną służbę z 29/30-10-1986 o 17:00 na stacji Podlasek rozpoczął dyżurny ruchu Aleksander A., a jego odpowiednikiem na stacji Osowiec był Jarosław M. Aleksander A. jako dyżurny ruchu na stacji Podlasek nie miał najlepszej opinii, jeżeli chodzi o pełnienie obowiązków. Zawiadowca stacji w ciągu ostatnich 16 miesięcy trzykrotnie ukarał go zmniejszeniem dodatku transportowego za nieprawidłowości popełnione podczas wykonywania obowiązków służbowych. Raz skierował go na egzamin sprawdzający oraz planował karne przeniesienie na mijankę Lipińskie Małe. Kontroler ruchu też miał zastrzeżenia do pracy Aleksandra A. i dwukrotnie wysyłał go na egzaminy sprawdzające przed komisją egzaminacyjną w RPK w Białymstoku, zakończone dwukrotnie oceną niedostateczną, a poprawkowy po upływie miesiąca z wynikiem dostatecznym. Można by przypuszczać, że Aleksander A. zmobilizował się, wziął się w garść i w czasie nocnego dyżuru z 29/30 - 10 - 1986 nie popełni błędów.
Zrazu wydawało się, że zagrożenia bezpieczeństwa ruchu nie było i nie będzie. Po szlaku Osowiec - Podlasek kursowały pociągi pasażerskie i towarowe bez zakłóceń i tak trwało to do około 04:30 30-10-1986. O tej godz. odszedł z Grajewa do Podlaska pociąg towarowy 79086 (relacji Grajewo - Białystok) prowadzony lokomotywą spalinową ST44-440 przez mechanika Stefana R. i młodszego mechanika Tadeusza J. Pociąg ten składał się 45 wagonów, miał 120 osi obliczeniowych o ciężarze brutto 1511 ton i ciężar rzeczywisty hamujący wynosił 1029 ton (czyli o około 500 t. większy od wymaganego).
Dyżurny ruchu, Aleksander A., mając wolny szlak do Osowca o 04:50 uzyskał od dyżurnego ruchu tej stacji, Jarosława M. zgodę na wyprawienie pociągu 79086, a następnie zamówił przygotowanie drugi przebiegu na wejście tego pociągu na tor nr 1 stacji Podlasek i blokiem dania nakazu polecił nastawniczemu nastawni wykonawczej ustawić na semaforze wjazdowym sygnał "wolna droga" na wejście do stacji Podlasek pociągu 79086. Zaraz też dyżurny ruchu Aleksander A. wystawił dla tego pociągu rozkaz szczególny "S", zezwalający na wyjście na szlak do Osowca przy semaforze wyjazdowym "B" wskazującym sygnał "stój" i jednocześnie złamał przepisy, bo postanowił bez uprzedniego zatrzymania poc. 79086 podyktować mechanikowi tego pociągu przez radiotelefon treść dopiero co wystawionego rozkazu szczególnego. Gdy pociąg zbliżał się do tarczy ostrzegawczej odnoszącej się do semafora wjazdowego Aleksander A. wywołał mechanika pociągu, a następnie podyktował mu treść rozkazu szczególnego "S". Mechanik nie sprzeciwił się temu, przyjął treść rozkazu bez zastrzeżeń i kontynuował bieg pociągu z prędkością ok. 50 km/h. Już po powstaniu wypadku mechanik, Stefan R., tłumaczył przyjęcie przez radiotelefon treści rozkazu szczególnego "S" w czasie biegu poc. tym, że nie wiedział o zakazie takiego postępowania.
Przechodząc pociągiem przez stację Podlasek mechanik przez radiotelefon upewnił się u dyżurnego ruchu, Aleksandra A., czy może kontynuować bieg do Osowca, na co otrzymał odpowiedź twierdzącą.
W czasie wchodzenia poc. na stację Podlasek nastawniczy nastawni wykonawczej zauważył, że ostatnia oś lokomotywy spalinowej ST44-440 była zahamowana i bardzo iskrzyła. Powiadomił o tym dyżurnego ruchu, Aleksandra A., który zauważył to samo, ale najpierw telefonicznie przekazał telefonogram zapowiadawczy dyżurnemu ruchu stacji Osowiec o odejściu o 04:55 pociągu 79086 z Podlaska. Następnie ponownie wywołał przez radiotelefon mechanika Stefana R., i powiadomił go o zahamowaniu ostatniego zestawu kołowego lokomotywy. Mechanik odpowiedział:
- "zaraz zobaczymy" i na 67,8 km szlaku Podlasek - Osowiec około 04:58 zatrzymał pociąg. Młodszy mechanik, Tadeusz J., wyluzował ręcznie hamulec drugiego wózka lokomotywy i wydawało się, że usterkę hamulca zespolonego usunięto. Po około 6-minutowym postoju pociąg ruszył, a mechanik i jego pomocnik przez okna kabiny obserwowali, czy nadal drugi wózek lokomotywy był zahamowany. Wkrótce przekonali się, że nic się nie zmieniło i po przejściu składu około 2,5 km ponownie zatrzymali poc. Tym razem mechanik i pomocnik przystąpili do wybicia wkładki (klocka) hamulcowego z powstałą naroślą metalu. Podczas tej pracy zahamowany pociąg gwałtownie przesunął się w kierunku Osowca i obaj usłyszeli od strony Podlaska huk. Po chwili pociąg się zatrzymał, a Stefan R. wbiegł do kabiny lokomotywy spalinowej, by hamulcem zespolonym zatrzymać pociąg. Wtedy usłyszał przez radiotelefon wołanie:
- "uciekajcie, puściłem na Was pociąg".
Teraz mechanik, Stefan R., wiedział już, że to gwałtowne przesunięcie było wynikiem nabiegnięcia innego pociągu na jego koniec. Szybko zawiadomił o tym obu dyżurnych ruchu stacji Osowiec i Podlasek. Po chwili i mechanik pociągu osobowego poinformował przez radiotelefon obu dyżurnych ruchu o nabiegnięciu na koniec pociągu towarowego. Ale nie uprzedzajmy kolejności faktów.
c. d. n.
EN57-002:
O 04:55 dyżurny ruchu stacji Grajewo otrzymał za pomocą urządzeń srk telefoniczną informację, że poc. towarowy 79086 przybył do stacji Podlasek i zaraz o 04:56, uzyskał zgodę na wyprawienie do Podlaska pociągu osobowego 79032 relacji Ełk (04:25) – Białystok (07:02, który o 04:57 odszedł z Grajewa. Pociąg ten prowadzony było lokomotywą spalinową SP45-101 (kabiną "A" do przodu) przez mechanika Andrzeja B. i młodszego mechanika Henryka M., a kierownikiem pociągu była Janina M.
Pociąg składał się z 8 wagonów o ciężarze brutto 347 ton z tym, że rzeczywisty ciężar hamujący był większy od wymaganego o 251 ton. Należy tu dodać,że w kabinie "A" lokomotywy tego pociągu od ponad 7 m-cy uszkodzony był radiotelefon, natomiast w tylnej kabinie "B" radiotelefon był czynny. W lokomotywowni Ełk lokomotywy SP45-10 nie obrócono tak, by prowadziła pociąg 79032 kabiną "B" z czynnym radiotelefonem, a można to było zrobić. Pociągiem tym jechał z Grajewa do Podlaska dyżurny ruchu, Krzysztof L., który miał podmienić Aleksandra A. i objąć dzienna służbę na tej stacji.
Wiedzą o tym, że pociągiem osobowym 79032 jechał zmiennik, Aleksander A. w dokumentach ruchowych i w dzienniku ruchu R 146 wpisał przekazanie dyżuru o 04:56, wpisując m.in. że szlak do Grajewa był wolny, a szlak do Osowca był zajęty przez pociąg 79086 i podpisał się. Nadal jednakże pełnił dyżur, bo zmiennika nie było.
Zamówił u nastawniczego nastawni wykonawczej Pod-1 i zadysponował wejście z Grajewa na tor nr 1 pociągu osobowego 79032 i przystąpił do wypisania dla tego pociągu rozkazu szczególnego "S", którzy brzmiał:
– "zezwalam po otrzymaniu tylko tego rozkazu szczególnego przejechać obok wskazującego sygnał "stój" semafora wyjazdowego "B" do stacji Osowiec. Podlasek; Pod" 05:10, RSP A."
Należy dodać, że w tym rozkazie dyżurny ruchu Aleksander A. skreślił wyrazy "na nakaz jazdy". Dlaczego skoro ten rozkaz miał doręczyć kierownikowi pociągu i zgodnie z regulaminem technicznym stacji musiał jako dyżurny ruchu być przy pociągu osobowym i podawać przed jego odejściem sygnał "nakaz jazdy" - nie wiadomo.
O 05:10 wszedł na tor nr 1 pociąg osobowy 79032. Wysiadł z niego zmiennik dyżurny ruchu, Krzysztof L., wsiadali do wagonów pasażerowie. Dyżurny ruchu Aleksander A. nie otrzymał potwierdzenia przybycia do Osowca pociągu 79086 i nie miał telefonicznej zgody na wyprawienie do Osowca pociągu osobowego 79032 oraz wiedział, że w pociągu 79086 drugi wózek lokomotywy był zahamowany i musiał być zatrzymany na szlaku w celu usunięcia usterki; a więc miał wydłużony czas biegu do Osowca. Mimo to beztrosko zabrał z dyżurki blok rozkazów szczególnych "S" i udał się do lokomotywy pociągu osobowego chcąc wręczyć mechanikowi rozkaz szczególny zezwalający na wyjście pociągu 79032 do Osowca. Mechanik, Andrzej B., rozkazu nie przyjął i odesłał Aleksandra A. do kierownika pociągu. Aleksander A. udał się do kierownika pociągu, Janiny M. Wręczył jej jeden egzemplarz rozkazu szczególnego "S" podając ustnie jego treść i jednocześnie zaoferował, jako dżentelmen, że drugi egzemplarz tego rozkazu sam doręczy mechanikowi. Janina M. na oryginale podpisała otrzymaniu rozkau szczególnego "S". Aleksandr A. udał się ponownie do lokomotywy, wręczył mechanikowi (tym razem bez jego sprzeciwu) rozkaz, a ten podpisał doręczenie pytając, co się stało. Aleksander A. odpowiedział: "blokada, jedź braciszku". Janina M. podała mechanikowi sygnał "odjazd" i o 05:11 pociąg osobowy 79032 odszedł z Podlaska na zajęty szlak do Osowca. Ani kierownik pociągu, ani drużyna trakcyjna nie przeczuwali, że za kilka minut miał nastąpić dramat spowodowany przez sympatycznego dyżurnego ruchu. Aleksander A. powolnym korkiem wrócił do pomieszczenia służbowego, a za nim wszedł zmiennik Krzysztof L., który dotychczas stał na zewnątrz.
Po wejściu do nastawni dysponującej Aleksander A. przywitał się z Krzysztofem L. zamienił z nim kolka zdawkowych zdań, powiedział m.in. by przystąpił do przyjmowania kasy (dyżurni prowadzili na stacji Podlasek sprzedaż biletów), ponieważ musi odjechać z podlaska pociągiem osobowym 79041 o 06:07.
Krzysztof L. sposobił się do przyjęcia kasy, a Aleksander A. przystąpił do rutynowych czynności służbowych. Wywował telefonicznie dyżurnego ruchu stacji Osowiec, Jarosława M., i przekazał mu informację, że o 05:11 odszedł z Podlaska od Osowca pociąg 79032. N to przerażony Jarosław M. krzyknął:
– "czyś Ty zwariował? Towarowy 79086 nie przybył jeszcze do mnie, ma przygotowane wejście na tor nr 4".
Aleksander A. odkrzyknął:
– "jak to, już dawno powinien być u Ciebie"...
Zdał sobie wtedy sprawę z tego, co narobił. Poprosił Jarosława M. by sprawdzi, czy pociąg 79086 wciąga się już do stacji Osowiec. Jarosław M. zatelefonował do nastawniczego nastawni wykonawczej (położonej od strony Podlaska). Nastawniczy odpowiedział, że nie widać świateł czołowych pociągu towarowego. Po tej informacji dyżurny ruchu Aleksander A. wyłaczył się i rozpoczął przez radiotelefon wywoływać mechaników pociągu osobowego 79032 i towarowego 79086. Mijał jakże długie minuty i nikt z drużyn tych pociągów sie nie zgłaszał. Rosło zdenerwowanie. Aleksander A. nie ustawał w wysiłkach. Wywoływał przez radiotelefon obydwa pociągi. Nadal bez skutku. Dopiero po upływie 4-5 minut zgłosił się wreszcie mechanik pociągu 79086, Stefan R., i usłyszał krzyk dyżurnego ruchu:
– "uciekajcie uciekajcie, puściłem na Was pociąg!".
Stefan R. poinformował jego i dyżurnego ruchu z Osowca, że już za późno. Na to dyżurny ruchu Aleksander A. złamanym głosem powiedział:
– "stało się - osobowy najechał na koniec towarowego" i wyłączył się.
c. d. n.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej