Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - EN57-002

Strony: 1 ... 40 41 42 [43] 44 45 46 ... 52
631
Jak pisałem wcześniej to będzie w częściach, bo jednorazowo brak czasu na przepisanie całego art. teraz cz.2-ga.

Rozmiary wypadku, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, nie były zbyt duże. Wyjaśnienie okoliczności i zbiegu różnych przyczyn, których suma złożyła się na powstanie tego wypadku, zaczniemy od wagonu platformy nr 604767, przy którym nastąpiło rozpięcie się łubków sprzęgu śrubowego.
 Wagon ten przeszedł naprawę rewizyjną w dniu 18 marca 1968 w ZNTK Ostróda. Po wypadku komisyjne oględziny sprzęgu śrubowego tego wagonu wykazały, że: w otworze na zawieszkę była stara zakurzona pajęczyna, nie było natomiast żadnego śladu po zawieszce; uchwyt służący do skręcenia (rozkręcania) sprzęgu śrubowego był urwany, miejsce urwania skorodowane i zabrudzone, co wskazywało, ze uchwyt ten dawno już opuścił swe miejsce; śruga sprzęgu było zardzewiała, zabrudzona i od dłuższego czasu niekonserwowana.
   Złośliwi oglądając pajęczynę w otworze na zawleczkę zastanawiali się , czy pajączek „podróżnik”, który uprządł sobie tam pajęczynę, zrobił to jesienią 1967 czy jeszcze wcześniej. Inni wyrażali uznanie dla manewrowych, dziwiąc się, jak takim sprzęgiem potrafili oni łaczyć wagon nr 604767 z innymi. Widocznie manewrowi to wielcy spryciarze, a rewidenci wagonów chyba ludzie z poważnymi wadami oczu, skoro nie zauważyli wad sprzęgu śrubowego.
   W każdym razie wagon ten krążył po sieci PKP, nie budząc u nikogo zastrzeżeń, aż przypadło mu w udziale przybyć z jednej ze stacji DOKP Kraków w dniu 27 sierpnia 1968 o godz. 02:40 poc. nr 3489 do stacji Czechowice Dziedzice.
   Wagonem tym przywieziono do stacji Czechowice Dziedzice dłużycę. Wraz z innymi wagonami postawiono go na bocznicę miejscowego tartaku, dłużycę wyładowano, a w ramach podwójnej operacji załadowano go ponownie tym razem tarcicą, z przeznaczeniem do stacji Gliwice.
   Około godz. 18-tej tego samego dnia, wagon nr 604767 powrócił na tory stacyjne i szybko znalazł się na torze, na którym gromadzono wagony z przeznaczeniem do stacji Gliwice i w kierunku na Zachód.
   Czy wagon nr 604767, po powrocie na tory stacyjne stacji Czechowice Dziedzice, był odczepiany lub sprzęgany uszkodzonym cięgłem z innymi wagonami i kiedy został on ostatecznie połączony tym cięgłem z pozostałymi wagonami, trudno dziś ustalić. W każdym razie znalazł się on w składzie poc. 55790 relacji Czechowice Dziedzice – Gliwice na dziewiątym miejscu od końca poc. i został połączony swoim uszkodzonym cięgłem (tj. z bolcem łączącym łubki z hakiem cięgłowym bez zawleczki zabezpieczającej go przed wypadnięciem oraz urwanym uchwytem służącym do skręcania sprzęgu śrubowego) z wagonem węglarką i dalszymi siedmioma końcowymi wagonami.
   Gdy skład poc. 55790 był już sformowany, manewrowy – Eugeniusz Czuk, dokonał połączenia przewodów hamulcowych oraz poszczepiania wagonów, a tam gdzie między wagonami zwisały luźno sprzęgi cięgłowe, poskręcał śruby tych sprzęgów.
   Po godz. 23:00 dnia 27-08-1968 zjechał na skład tego pociągu parowóz prowadzony przez maszynistę – Ferdynanda Kanię i pełniącego obowiązki pomocnika maszynisty palacza kotłów przewoźnych – Pawła Krotacza.
   Następnie rewident wagonów – Stanisław Gryz, sprawdził prawidłowość połączenia parowozu ze składem poc., podał maszyniście sygnał „zahamować” i obejrzał stan techniczny wagonów, a w szczególności części biegowych oraz sprawdził działanie hamulca zespolonego. Gdy doszedł do ostatniego wagonu, podał maszyniście sygnał „odhamować” i po odczekaniu kilku minut, sprawdził ciśnienie powietrza w przewodzie głównym przy tym wagonie. Następnie jeszcze raz podał sygnał „zahamować”, a gdy klocki hamulcowe ostatniego wagonu zostały dociśnięte do obręczy kół, na jego sygnał „odhamować” nastąpiło zluzowanie klocków hamulcowych. Próba hamulca wypadła pozytywnie, teraz więc rewident wagonów przeszedł na drugą stronę pociągu i idąc w kierunku jego czoła sprawdził stan techniczny wagonów, należyte skręcenie sprzęgów cięgłowych i usuwał drobne usterki. Nie zauważył on jednak, że przy dziewiątym od końca pociągu wagonie brak jest przy bolcu sprzęgu cięgłowego zawieszki oraz, że urwany jest uchwyt do skręcania tego sprzęgu. Nie zwrócił też uwagi, że na wsporniku tego wagonu był zbędny uszkodzony elektryczny sygnał końcowy.

c.d.n.

632
Ruch kolejowy / Wypadki kolejowe (wydzielone z: Egzamin zawodowy...)
« dnia: 12 Lipiec 2014, 14:59:28 »
Dotarłem do wypadku, o którym wspominałem to w częściach, bo na raz to nie jestem w stanie czasowo go tu umieścić.
    Nad ranem w dniu 28 sierpnia 1968r. około godziny 3 minut 40, przyszedł  na nastawnię posterunku odgałęźnego Radoszowy wzburzony maszynista poc. nr 55489 Julian Zieliński i bez zdawkowego pozdrowienia, w ostrych i nieprzyjemnych słowach prawił dyżurnemu ruchu Czesławowi Wyciślikowi uwagi na temat pełnienia przez niego służby. Z potoku słów maszynisty, dyżurny ruchu zrozumiał, że w pobliżu semafora wjazdowego do posterunku odgałęźnego Radoszowy, ustawionego na sygnał „wolna droga” poc. 55489 najechał na kilka wagonów, z których ostatni był oświetlony sygnałem końcowym.
   Czesław Wyciślik, po prostu nie potrafił pojąć tego co się stało i wyjaśniał maszyniście, że ostatni poc. 55791, przejechał obok posterunku odgałęźnego Radoszowy o godzinie 3 minut 17, z sygnałem końcowym, wprawdzie z jednym i do tego ciemnym, ale na pewno poc. 55791 przejechał cały i skąd się znalazły wagony na szlaku tego naprawdę już nie wie.
Maszynista  - Julian Zieliński nie bardzo wierzył dyżurnemu ruchu, był przekonany, że ten go okłamuje i chce zatuszować swoją winę za  spowodowany wypadek, zażądał więc od dyżurnego ruchu powiadomienia sąsiedniej stacji Ruda Kochłowice i dyspozytora odcinkowego o wypadku.
   Czesław Wyciślik przypomniał sobie, że stacja Ruda Kochłowice dała mu potwierdzenie przybycia na poc. 55791, zapytał więc dyżurnego ruchu tej stacji, czy rzeczywiście poc. ten miał sygnały końcowe. Otrzymał odpowiedź twierdzącą z zaznaczeniem, że sygnał końcowy na ostatnim wagonie był jeden i to nieoświetlony – zresztą pociąg minął już dwa posterunki ruchu bez żadnych zastrzeżeń, poza takimi jak poprzednio uwagami, że był tylko jeden sygnał końcowy i do tego nieoświetlony.
    Czesław Wyciślik, choć nadal nie mógł zrozumieć skąd się wzięły wagony między posterunkami odgałęźnymi Panewnik i Radoszowy, był już pewny, że to nie on przyczynił się do powstania wypadku, zgłosił więc dyspozytorowi odcinkowemu, który podobnie jak on nie bardzo rozumiał, jak mogło dojść do wypadku.
Z polecenia dyspozytora, ale i z własnej ciekawości, dyżurny ruchu udał się na miejsce wypadku, by ustalić bliższe szczegóły i jego rozmiary. Przed tym jednak dokonał zamknięcia przyległych szlaków.
 Na miejscu w odległości 200m od semafora wjazdowego stał wagon-węglarka ze zwisającym sprzęgiem śrubowym. Sprzęg ten uchem spoczywał na haku ciągowym wagonu węglarki, a drugi jego koniec, to jest boczne łubki dotykały podkładu, na krawędzi jednej z nich tkwił sworzeń (łączący te łubki poprzez otwór w głowicy haka, z hakiem cięgłowym). Przyczyna rozpięcia się składu pociągu, choć praktycznie niespotykana, była już znana. Tajemnicą pozostało jednak skąd się wziął na przedniej części rozpiętego składu pociągu sygnał końcowy? Kto zamknął kran przewodu głównego przy pierwszej części rozpiętego składu pociągu oraz zawiesił przewód hamulcowy na tzw. „zagłuszkę”?

633
Ruch kolejowy / Odp: Nowa numeracja i oznaczenia pociągów
« dnia: 02 Lipiec 2014, 12:35:31 »
Jeżeli do niedawna przy poc. pośpiesznych trzymano się jeszcze starej zasady przydziału numerów to widzę, że teraz już z niej przy tych poc. się rezygnuje, bo np. wprowadzono poc. 38266 relacji Przemyśl - Świnoujście, gdzie jeszcze trzy pierwsze cyfry się zgadzają, ale końcówka jest z towarowego pośpiesznego.Oprócz niego jest 48255 (towarowo-osobowy) Ka-ce - Świnoujście. Jeszcze trochę i dwie pierwsze cyfry też pomieszają.

634
Niby tak, ale semafor osłania okręg zwotnicowy cały i jazda od niego jest już z ograniczoną prędkością. WOS można zastosować tylko do danej zwrotnicy na nią W9 i odcinek po którym jedzie się szybciej jest dłuższy. Mechanik hamuje na zwrotnicę, a nie do semafora i od niego jedzie ze zmiejszoną szybkością, a wiemy, że sem. wjazdowe są niekiedy i 1 km przed stacją.

635
Lisków (stara wersja symulatora) / Odp: Niewygaszenie semafora T
« dnia: 29 Czerwiec 2014, 13:16:50 »
Nie powinno się tego chyba robić, ale zacytuję sam siebie:
Umknęło widzę, bo temat dałem w dziale Lisków i to nie mój wjazdowy tylko z sąsiedniej stacji więc jakby nie mogę go wygasić dlatego pytałem się o załatwienie tego w symulatorze.

636
Lisków (stara wersja symulatora) / Odp: Niewygaszenie semafora T
« dnia: 29 Czerwiec 2014, 10:37:16 »
Uruchomiłem z sav-a i w debugowaniu wisiał na linii 4370 mimo, że fizycznie zjechał ze szlaku. Wprowadziłem TZP. Poproszenie o zgodę na wyprawienie następnego poc. zakończyło się informacją zajętości szlaku przez 4370. Wyprawiłem następny poc. na Sz, a w osi semafora wjazdowego do Testowa wbiłem D1 (w symulatorze nia ma opcji wbicia D0, bo ustawiłbym k/tarczy). Po zatrzymaniu składu przed D1 zdjąłem ją i pojechał dalej. Testowo potwierdziło przyjazd 4370.
   Wiem, w ogóle tak nie powinno być, bo to takie sztuczne udrożnienie szlaku w symulatorze, ale teraz nie przychodzi mi nic innego jak ten szlak udrożnić jeżeli poc. z niego zjechał, a faktycznie wisi w systemie na nim dalej.

637
Lisków (stara wersja symulatora) / Odp: Niewygaszenie semafora T
« dnia: 28 Czerwiec 2014, 18:15:14 »
Ponieważ mam sava z tym zdarzeniem to pokombinuje i zobaczę co z tego wyjdzie. Postaram się później napisać co wyszło.

638
Lisków (stara wersja symulatora) / Odp: Niewygaszenie semafora T
« dnia: 28 Czerwiec 2014, 17:09:54 »
A po co takie kołomyje? a semafora nie da się wygasić przyciskiem? Przecież to semafor wjazdowy. To przecież Twój semafor i to Ty nie obsłużyłeś blokady liniowej.
Umknęło widzę, bo temat dałem w dziale Lisków i to nie mój wjazdowy tylko z sąsiedniej stacji więc jakby nie mogę go wygasić dlatego pytałem się o załatwienie tego w symulatorze. Może puszczenie następnego poc. (jeszcze nie odpaliłem symka z tym stanem) po wcześniejszym wstawieniu tarcz D1 i D0, aby jej nie wjechał z 80km/h w stację wygasi semafor i dalej jakoś pójdzie.

639
Lisków (stara wersja symulatora) / Odp: Niewygaszenie semafora T
« dnia: 28 Czerwiec 2014, 12:02:17 »
To fakt, zadzwoniła aby zablokować i zablokowałem. Po tym zablokowaniu był dzwonek blokady, tylko nie spojrzałem czy z Testowa czy Borku. Teraz jeżeli już mamy taki stan faktyczny, że tam się świeci S5 to nawet jak wprowadzę TZP, to powinienem rozkazem szczególnym powiadomić wszystkie poc. jadące tam, że semafor unieważniony. W Testowie powinni wbić D1, a na wysokości To - D0. I kto to wszystko ma praktycznie w symulatorze zrobić? Skoro tam funkcjonuje AI to pozostanie do chyba dla mnie. Piszę o tym, bo akurat w tym momencie zakończyłem symulację, bo było już późno.

640
Lisków (stara wersja symulatora) / Niewygaszenie semafora T
« dnia: 27 Czerwiec 2014, 23:36:11 »
Wjechał poc. do Testowa i pozostał niewygaszony semafor wjazdowy T. Zakładam, że mimo, iż teoretycznie nie jest to usterka u mnie to ja wprowadzam TZP ?

641
Inne / Odp: Kolejowa rzeczywistość
« dnia: 27 Czerwiec 2014, 14:40:53 »
A co mają powiedzieć? Nie sądzisz, że stwierdzenie "Dobijam dźwignię zwrotnicową" brzmi jeszcze dziwniej?
Brzmi może dziwniej, ale chyba ma więcej wspólnego ze stanem faktycznym. Jak przekładałem wajchy to dla mnie nadanie odpowiedniego pędu w drugiej fazie oraz kontynuowanie tego w trzeciej bez uderzania końcowego o ławę nastawniczą dawało takie same efekty, jak z uderzeniem o ławę. Zresztą na tej nastawni na której mi pokazywali takie dobijanie z waleniem o ławę nastawniczą był później wypadek, w którym pękł krążek linkowy i nastawniczego odwieziono do szpitala ze służby. Jaki wpływ na to miało cykliczne walenie o ławę nie wiem.
   Faktycznie zapomniałem, że w 3 fazie oprócz ruchu suwaka przesuwa się też iglica odlegająca.
   W przekładaniu wajch istotne jest ich wyczucie. Każda "chodzi" inaczej i kluczem do sukcesu jest wiedzieć jak się przekładają, ale z obserwacji tylko jakiś % ludzi jest w stanie oprócz ta chodzi ciężko, ta lekko je wyczuć.

642
Inne / Odp: Kolejowa rzeczywistość
« dnia: 27 Czerwiec 2014, 10:53:17 »
Nie zawsze jest pięknie, że wajcha sama idzie. Czasami rozjazd na gruncie jest przesunięty, bo brutto hamowało. Zasypany, bo inne brutto się "wyciągało". Dodaj do tego, że może być nie wyczyszczony i nie posmarowany. Angliki też inaczej idą. Dodaj jeszcze wyeksploatowanie rozjazdu. A na koniec... rozszerzalność temperaturowa ciał stałych ;)
To wszystko akurat znam, a przy hamowaniu brutta nie tyle rozjazd co iglica w osadzie się przesuwa, po której jest jazda stąd później jest problem z jej wyjściem z zamka i wejściem ponownym. Jak zasypany to idziemy odgarnąć, nie posmarowany to czasami się idzie go "pomalować" - poduszki na rozjeżdzie, angliki, bo 4 iglice ciągniemy, w upały 35C kiedy szyna ma ok. 70C to się je rozczelnia na sworzniu (automatycy). Ale co z tym dobijaniem? Mnie się wydaje, że pęd iglic osiągamy w drugiej fazie przekładania, a w ostatniej przesuwamy sam suwak, którego nijak nie dobijamy. Jak dla mnie termin jest trochę chybiony, ale sie utrwalił i jest często stosowany choć na nastawniach ludzie waląc w ławę nastawniczą mówią, że dobijają rozjazd.

643
Inne / Odp: Kolejowa rzeczywistość
« dnia: 26 Czerwiec 2014, 23:16:11 »
Na jeden trzeba naprzeć, na innym dobrze się zamachnąć, podciągnąć i "dobić". 
No właśnie co to jest właściwie ten termin "dobić"? Przeciez w ostatniej fazie przekładania wajchy przesuwamy sam suwak. Iglica dolegająca leży już na opornicy. Byłem na nastawni mechanicznej, gdzie pokazywano mi to a'la dobijanie. Jak wziąłem dźwiegnie w rękę to przełożyłem do 2/3 i iglica leżała już na opornicy i spytałem się: to co właściwie dobijamy? Kolega po prostu walił dźwignią w ławę nastawnicy co dla mnie było niezrozumiałe.
Pracowałem na stacji, gdzie ostatnia para rozjazdów (czyli najdłuższe pędnie) dawała dobrze w kość. Dotąd gnębiłem drogowców (praktycznie na każdej zmianie dziennej - obsługa bocznicy), aż doszliśmy do sytuacji, kiedy te rozjazdy zaczęły "chodzić normalnie".
To są takie niezręczne sytuacje kiedy z jednej strony nie chce się zatargów z automatykami, z drugiej chce się aby coś działało normalnie, kiedy inny pracownicy nastawni mają to praktycznie w dupie i samemu trzeba dogadywać się z automatykami w spr. poprawienia działania danej wajchy.

644
Inne / Odp: Kolejowa rzeczywistość
« dnia: 26 Czerwiec 2014, 20:48:58 »
Wiadomo, mechaniczne są starymi urządzeniami i po iluś tam latach każda przekłada się inaczej. Spotkałem się z taką wajchą, że jak u góry się nacisło zapadkę i pociagnęło w dół to w 1/3 można ją było puścić, oczywiście przy odpowiednio nadanej sile i ona w dalszej części przekładała się sam i zamykała na dole. Ale oczywiście były takie, że trzeba było na nie wskoczyć z boku, a i tak za pierwszym razem nie chciały przejść. To w znacznej części zależy od położenia rozjazdu w planie i profilu, zresztą większość o tym wie oraz od smarowania samego rozjazdu, krążków załomowych i całej reszty.

645
Inne / Odp: Kolejowa rzeczywistość
« dnia: 25 Czerwiec 2014, 22:50:22 »
Przy uszkodzeniu iglic, zamykasz rozjazd i tyle. Nie ma jazdy, prosta piłka  ;)
No przecież napisałem, że jeździłem do Rynku przez rozjazdy nr 43, 44, 45 od strony Wilamowic (przynajmniej jeżeli chodzi o symulator). Jazd przez 27 na tory 11, 13, 15 nie było.

Strony: 1 ... 40 41 42 [43] 44 45 46 ... 52