7
« dnia: 18 Sierpień 2013, 00:10:43 »
Wypowiem się jako totalny laik. Urozmaicenie rozgrywki poprzez Spedpol jest dobry, natomiast przy większym burdelu na stacji, nie mam czasu ogarniać jeszcze Spedpola. Wystarczająco dużo muszę robić. Prowadzone rozmowy ze wszystkimi naraz, dodatkowo sygnały do zamykanie przejazdów, przepinanie Tefamy, defekty lokomotyw, usterki... Jest tego sporo, naprawdę. Więc wracając do sedna - nie mam ani czasu a właściwie nawet chęci na ciągłe spoglądanie na Spedpol czy lokomotywa się już odpięła, czy dobrze skorbowałem zwrotnice... I jeszcze cholera ta Stonka staje co 200m przed rozjazdem i czeka na polecenie "Do mnie"... Podsumowując, roboty mamy aż nadto i mi osobiście Spedpol przeszkadza w obecnej formie.
Miłe by było ze strony autora, zwiększenie przepustowości wszystkich szlaków, może jestem zbyt idealistyczny ale w momencie kiedy Wilamowice wyślą mi 3 pociągi pod rząd do Testowa/Ślemienia a z drugiej strony również mam pociągi w kolejce, to po prostu przebitka aż huczy i warczy. Wszystko na szybkiego, wszystko na już, ciągłe kombinowanie, który pociąg puścić pierwszy, który póżniej, kiedy dać pozwolenie na wjazd czegoś, a gdzie do cholery mam jeszcze poprzepinać Tefame która między tym wszystkim w pewnym momencie zajęła mi cztery tory... Bo jakiś Wiesiek z Tefamy mi pociągi poopóźniał... Są dylematy, są trudne decyzje. A pomocy brak bo siedzę tu sam jak palec a do obsługi mam przeloty, manewry, Lisków Rynek, multum przedziwnych a zarazem ciekawych eventów jak zrąbana blokada czy defekty lokomotyw... Zapewne wielu z was odechciało się tego czytać, ale już kończę.
Idealnie, przynajmniej dla mnie byłoby zrobienie czegoś ze szlakiem do Wilamowic, mianowicie zwiększenie jej przepustowości. Mając na stacji burdel, powiększający się burdel - nie da się sytuacji załagodzić. Jeden pociąg co kilka minut? Dobra, przeboleje. Jakoś to wyprawię. Pociąg z uszkodzonym wagonem czy ograniczonym v-max? Tego cholera już nie przeboleje i trzeba wytężać mózgownice jak go posłać by nie opóźniać pozostałych, a jak zarazem utrzymać wolne tory ? Dylematów a dylematów. Ciągłe napięcie i modlenie się by nie nastał kolejny defekt czy awarie bo znów cały ruch stanie.
Zbyszki-Lisków, pięć pociągów na krzyż, szlak właściwie cały czas pusty - dwa tory. Lisków-Wilamowice, huczy, warczy, błaga o litość w trudniejszych sytuacjach - dwa tory z bardzo małą przepustowością. Zaś największa tragedia odbywa się na Testowo-Lisków, multum pociągów pasażerskich, dodatkowo towary, magazyny... Szlak właściwie na okrągło w użytku, po drodze przystanek osobowy. Czas biegnie nieubłaganie a pociągów z Wilamowic coraz więcej... Do Wilamowic jeszcze więcej... Tor szlakowy jeden... A w Liskowie dramat, miejsca brak , kolejne pociągi dojeżdżają by oczekiwać na swój odjazd...
Poza tematem zapytam. Jest teoretyczna, podkreślam teoretyczna możliwość puszczenia objazdu przez Zbyszki do Testowa? Zakładamy sytuacje totalnego kataklizmu, defekt, trup, zerwana sieć na szlaku Lisków-Testowo. W związku z czym nie mamy tam bezpośredniego dojazdu. Moje pytanie brzmi czy po przerzucie lokomotyw, można puścić pociągi do Zbyszkowa (Zbyszków?)?
Nawiasem dodając, mechanicy mogliby zgłaszać gotowość do jazdy, mianowicie w gąszczu tych pociągów można coś przeoczyć... A praktyką powszechną przynajmniej w obrębie Warszawy jest zgłaszanie gotowości do jazdy. Na przykład - SKMki takową gotowość zgłaszają w momencie planowanego odjazdu.