To nie do końca tak jest. Przeczytaj sobie dokładnie Starzyny, Sprowę. Dyżurny na Starzynach nie miał autoryzacji, a jednak tam pracował. Czemu? Tego raport już nie poda.
Są pojedyncze przypadki kiedy szuka się kozła ofiarnego, bo jak ma ktoś na górze beknąć to nie chce, tylko winę zwalić na tego na dole.
Zasadniczo jednak większość przeżywa bezboleśnie jakieś drobne uchybienia i dlatego, i innych powodów ludzie jeszcze na PLK pracują. Należy jednak pamiętać, że czasem jest to praca jednego błędu.