Jak zwykle wiele czynników wpływa na czas jazdy na odcinkach w tym prowadzenie pociągu, własne loki, stała obsada. Wbrew pozorom to co kiedyś miało miejsce zostało trochę utracone. Oczywiście są dwie szkoły: system amerykański - każdy jeździ wszystkim tzn. co dostanie, system (no właśnie zapomniałem jak się nazywa, ale...) każdy ma swojego loka i zmiennika. Są opracowania książkowe porównujące oba systemy, skłaniam się ku temu drugiemu. Obowiązywał on zresztą u nas w kraju do połowy lat 90-ych w wielu MD.
Na początku maja jak byłem w objeździe kolejowym po kraju, z Białegostoku 54109 był prowadzony inną drużyną trakcyjną z Wa-wy i był opóźniony. Mechanik młody, powiedzmy, że ambitny tak przy ruszaniu kręcił kołem EU07, że wydmuch z oporów czuć było w drugim wagonie, ale opóźnienie 15min wygonił i na Wschodniej był planowo. Dać mu swojego loka, drugiego zmiennika i na linię z innymi do prowadzenia poc. "trochę" szybciej niż wynika to z ogólnie przyjętych norm. Wiadomo są młodzi, którzy zawsze jeżdżą szybko czy chcą jeździć i są wieloletni, doświadczeni, dla których gonienie opóźnienie nie jest już motorem życia. Temat zresztą rozwlekły. Wracając do prędkości handlowych. Nie tak dawno było głosy: po co kupować szybkie loki jak nie ma po czym jeździć? Dziś jak na wielu odcinkach można już jeździć, nie ma czym. Np. Gdańsk - Malbork widać, ze 7-ki nie dają już rady i składy tam powinno ciągnąć coś szybszego. Podobnie w okolicach Poznania, Warszawy.