Forum Główne > Ruch kolejowy
Wypadki kolejowe (wydzielone z: Egzamin zawodowy...)
EN57-002:
Teraz przejdźmy do ustaleń kolejowej komisji dochodzeniowej.
Tak się szczęśliwie złożyło, że nikt z pasażerów ani też z obsługi pociągu pośpiesznego nie odniósł obrażeń, mimo że z 10 wagonów pasażerskich aż 8 zostało wykolejonych i uszkodzonych. Nawierzchnia toru nr 1 (w tym rozjazd) została zniszczona na długości 147 m oraz sieć trakcyjna nad torami nr 1, 2, 6, 8 i 104 wraz z ścięciem bramki trakcyjnej. Straty materialne wyniosły 2 576 000 zł, a koszty pracy pociągów ratunkowych (w tym też dźwigu) osiągnęły kwotę 1 446 000 zł. Całkowita przerwa w ruchu przez stację Ciechanów trwała ponad 7 godzin, a następnie odbywał się ruch pociągów torem nr 2 na dwóch przyległych do Ciechanowa szlakach z przeciąganiem pociągów trakcją nieelektryczną.
Ustalono też odpowiedzialność pracowników za wypadek.
Mechanik pociągów pośpiesznego 14502 Włodzimierz Ł.:
- nie zatrzymał tego pociągu przed semaforem wjazdowym do stacji Ciechanów wskazującym sygnał "stój",
- przyjął dyktowanie treści rozkazu szczególnego "S" w czasie biegu pociągu bez jego zatrzymania oraz nie powtórzył brzmienia tego rozkazu zezwalającego na przejechanie obok semafora wjazdowego wskazującego sygnał "stój" na dowód jego zrozumienia,
- nie zmniejszył prędkości pociągu do 40 km/h, przez co bezpośrednio spowodował wykolejenie się pociągu 14502.
Naruszył swym postępowaniem postanowienia:
- Przepisów ruchu R1 zawarte w: § 75 ust. 24; § 79 ust. 1; 9 pkt. 5; § 80 ust. 11;
- instrukcji R13c zawarte w § 14 ust. 5,
- instrukcji Mte 61 zawarte w § 4 ust. 2; § 5 ust. 1; § 6 ust. 1 pkt. 13; § 14 ust. 19.
Młodszy mechanik pociągu pośpiesznego 14502 Marek P. nie reagował na to, że mechanik Włodzimierz Ł nie usiłował zatrzymać tego pociągu przed semaforem wjazdowym wskazującym sygnał "stój". Przyczynił się przez to do wykolejenia tego pociągu.
Naruszył on postanowienia "Przepisów ruchu" R1 zawarte w § 80 ust. 3 w związku z dyspozycją § 79 ust. 1; 9 pkt. 5
tychże przepisów.
Dyżurny ruchu dysponujący stacji Ciechanów, Adam W., przez to, że podyktował mechanikowi pociągu pośpiesznego 14502 treść rozkazu szczególnego "S" bez uprzedniego upewnienia się, czy pociąg ten zatrzymał się przed semaforem wjazdowym wskazującym sygnał "stój", naruszył postanowienia § 14 ust. 7 instrukcji R13c.
Na marginesie tego należało zauważyć, że Adam W. mógł się upewnić, czy pociąg 14502 zatrzymał się przed semaforem wjazdowym przez otrzymanie przez radiotelefon meldunku mechanika. Gdyby jednak miał zastrzeżenia co do tego meldunku, mógł polecić dróżnikowi przejazdowemu przejazdu strzeżonego położonego przed semaforem wjazdowym K1/2 w odległości 36 m by sprawdził, czy pociąg 14502 się zatrzymał.
Nadto wyciągnięto wnioski służbowe w stosunku do pracowników nadzoru różnych szczebli za zaniedbania lub przewinienia, o których była mowa w pierwszej części artykułu.
tekst inż Władysław Ryński, uszczegółowienie EN57-002
EN57-002:
Dzienna służba na stacji Żytkowice 20-12-1987 do około godz. 16:00 przebiegała bez żadnych zakłóceń. Na nastawni dysponującej Żt pełnił służbę dyżurny ruchu, Waldemar S., a na nastawni wykonawczej Żt-1 (położonej od strony stacji Pionki) nastawniczy, Małgorzata J.
Stacja choć nieduża charakteryzuje się znacznym natężeniem ruchu oraz pracą manewrową związaną m.in. z obsługa bazy nawierzchni kolejowej obsługiwanej z okręgu nastawni wykonawczej. Z tej bazy wysyłane są pociągu układkowe, często w ciągu dnia jeżdżą ciężkie drezyny motorowe oraz maszyny drogowe. Mimo dużej pracy ruchowej dyżurny ruchu miał do dyspozycji obok torów głównych tylko jeden uniwersalny, główny tor dodatkowy. Często stały tam rozwiązane pociągi np. z powodu zakończenia dwunastogodznnej pracy mechaników przy jednoosobowej obsadzie lokomotyw pociągów towarowych. Wtedy stacja stawała się praktycznie posterunkiem odstępowym, ale przecież nie można było ograniczyć pracy bazy nawierzchniowej i kursowania ciężkich maszyn. W takich przypadkach pociągi towarowe stały po kilka lub kilkanaście minut przed semaforem wjazdowym, co zakłócało rozkładowe kursowanie pociągów pasażerskich. Do tego doszły ostatnio trudności techniczno-eksploatacyjne. Od czasu uszkodzenia przed mięsiącem kabla na szlaku Żytkowice-Garbatka Letnisko podstawą prowadzenia ruchu pociągów było telefoniczne zapowiadanie, a obsługa półsamoczynnej blokady liniowej była środkiem pomocniczym.
W okręgu nastawni dysponującej zwrotnice były wyłączone ze scentralizowanego ich nastawienia, dlatego zatrudniano tam w turnusie zwrotniczego, który dodatkowo w obu okręgach nastawczych konserwował zwrotnice. Na tablicy świetlnej w nastawni dysponującej nieprawidłowo działał powtarzacz bloku początkowego do stacji Pionki. Wszystkie te trudności związane były ze ślamazarnie prowadzoną rozbudową stacji i montażem przekaźnikowych urządzeń zrk. Zakończenie tej modernizacji planowane na 1987 r. było mirażem dla kolejarzy z Żytkowic. Tymczasem dyżurny ruchu i nastawniczowie musieli wykazywać wiele inicjatywy i energii, co powodowało napięcie psychiczne i zmęczenie takie, że pod koniec służby niecierpliwie oczekiwano zmienników.
Jak już wspomniano na nastawni wykonawczej Żt-1 stacji Żytkowice dzienną służbę pełniła Małgorzata J., lat 19, absolwentka kolejowej szkoły zasadniczej. Po złożeniu egzaminów i po praktycznym przeszkoleniu od maja 1987 była samodzielnym nastawniczym. Przedtem pracowała jako zwrotniczy i wówczas dwukrotnie ukarano ją zmniejszeniem o 50% dodatku transportowego - raz za nieoczyszczenie rozjazdów, drugi raz za nieodebranie bagażu z pociągu osobowego. Potem także, jako nastawniczego, w lipcu 1987 za niewłaściwe prowadzenie książki przebiegów R142. Po tych potknięciach Małgorzata J. znacznie poprawiła styl pracy ku zadowoleniu zawiadowcy stacji i instruktora ruchu. Wydawało się, że już wpisała się do rejestru obowiązkowych rzetelnych pracowników.
c. d. n.
EN57-002:
O 20:00 Małgorzatę j. miał zmienić nastawniczy, Andrzej W. Czekała na zakończenie dyżuru, była nieco zmęczona, bo dzień był pracowity, ale do zmiany nie doszło.
Andrzej W., lat 24, z zawodu marynarz mechanik, jako nastawniczy pracował na PKP już kilka lat. Wiedział, że 20-12-1987 czeka go nocny dyżur od 20:00. Już w toku dochodzenia okazało się, że Andrzej W. około 10:00 spotkał w Pionkach przyjaciela i razem postanowili spędzić czas przy kuflu piwa. W miejscowej piwiarni wypili po 5-6 dużych kufli, następnie zmienili lokal i w restauracji wypili następne 4 półlitrowe butelki piwa. Około 15:00 Andrzej W. zdał sobie sprawę, że jest nietrzeźwy i że za około pięć godzin ma objąć służbę. Zastanawiał się, co zrobić. Spytał o radę współtowarzysza i razem doszli do wniosku, że może za niego dyżurować Małgorzata J. Pojechali do Żytkowic i ok. 16:00 byli na nastawni.
Andrzej W. przedstawił Małgorzacie kumpla jako swego przyrodniego brata, który wrócił z więzienia. Powiedział jej, że już trochę wypili, że nie może pełnić służby i prosi ją o zastąpienie na nocnej służbie. Małgorzata J. po pewnym wahaniu zgodziła się. Datę oddania dyżuru mieli omówić później. Andrzej W. zadowolony z pomyślnego załatwienia sprawy zamierzał odejść, gdy Małgorzata J. zaskoczyła go pytaniem o załącznik do umowy. Andrzej W. zrozumiał, że chodziło o alkohol. Oświadczył, że nie ma wódki przy sobie, ale obiecał innym razem przyjść z flachą. Tak wyjaśniał Andrzej W. A jak relacjonowała Małgorzata J.? Pociągiem osobowym 624 relacji Kielce - Dęblin, który jest w Żytkowicach 16:11 przyjechał wraz z bratem Andrzej W. i po 16:20 byli na nastawni. Robili wrażenie nietrzeźwych. Po zdawkowym powitaniu Andrzej W. poprosił, by pełniła za niego służbę nocną, ponieważ chciał ten wieczór spędzić z długo nie widzianym bratem. Małgorzata J. odniosła się do tego bez entuzjazmu: nie była przygotowana do tak długiego i niedozwolonego dyżuru. Zastanawiała się, czy zgłosić to dyżurnemu ruchu z żądaniem zapewnienia zmiany o właściwej porze, czy zgodzić się na zdanie służby nietrzeźwemu koledze. Odrzuciła jednak wątpliwości. Mogłaby okazać się niekoleżeńska i zasłużyć na opinie donosicielki albo narazić się na surowe konsekwencje służbowe, gdyby przekazała dyżur nietrzeźwemu koledze. Postanowiła więc nie odmawiać i pełnić nieprzerwanie 24-godzinny dyżur, ale przy okazji zażartowała, że za przysługę należy się jakaś wódka.
Andrzej W. powiedział, iż nie ma problemu i zaraz udał się w kierunku bazy nawierzchniowej, gdzie na torach bocznych stały dwie lokomotywy manewrowe i po kilkunastu minutach wrócił w towarzystwie dwóch mechaników niosąc pół litra wódki. Obu mechaników Małgorzata J. znała tylko przelotnie z widzenia. Wiedziała, że jeden z nich nosi oryginalne imię Zacheusz. Tak więc na nastawni była wódka i chętni do łyknięcia jej. Małgorzata J. miała zapomnieć o czekającej ją jeszcze 15-godzinnej pracy i zakazie picia alkoholu w pomieszczeniu służbowym. Szybko wymyła szklankę, która posłużyła towarzystwu jako jedyne naczynie do wspólnego wypicia. W pierwszej kolejce Małgorzata wypiła około 50 gram. Potem Andrzej W. opuścił nastawnię, a Małgorzata j. z dwoma mechanikami wypiła następną 50-kę. Resztą alkoholu zajęli sie już sami mechanicy. Około 18:00 i oni wyszli z nastawni. Mechanik Zacheusz około 18:45 dostał podmianę i udał się do domu. Drugi mechanik wraz z pomocnikiem odjechali z Żytkowic do Dęblina jako lokomotywa luzem, tam zdał lokomotywę i po 20:00 poszedł do domu.
c. d. n.
EN57-002:
O wypadku w Żytkowicach dowiedzieli się dopiero następnego dnia, po upływie co najmniej 12 godzin, a więc nie można im było już wówczas udowodnić picia alkoholu na służbie, bo zakończyli pracę poprzedniego dnia między godziną 18:00, a 20:00, czyli na kilka godzin przed wypadkiem. Po pracy mogli pić tyle, ile chcieli i analiza krwi na zawartość alkoholu byłaby bezprzedmiotowa.
Około 19:00 Małgorzata J. powiadomiła dyżurnego ruchu, Waldemara S,. że Andrzej W. nie zgłosił się do służby i że będzie za niego pełnić dyżur. Waldemar S. przyjął to do wiadomości i pomyślał, że niedługo zakończy dyżur, Małgorzata J. pracuje jeszcze w ustawowym czasie pracy, niech więc martwi się tym zmiennik.
A zmiennik, Jerzy M., przyjmując dyżur dowiedział się od Waldemara S., że na nastawni Żt-1 nastawniczy Małgorzat J. nie otrzymała podmiany i chce po 12 godzinnym dyżurze pełnić służbę nocną. Jerzy M. porozumiał się z Małgorzatą J., która potwierdziła zamiar i - zdaniem dyżurnego - w głosie jej nie było objawów zmęczenia. Wbrew ciążących na nim obowiązkom, jako na szefie nastawniczego i zastępującego zawiadowcę stacji, nie uczynił nic, by zaradzić przedłużającej się służbie Małgorzaty J. Postanowił tylko na odległość, telefonicznie, wzmóc nadzór nad jej nocną pracą.
Czas płynął. Lokomotywa manewrowa SM42-1057 przysza z Żytkowic do lokomotywowni w Dęblinie. W związku z tym dyspozytor tej jednostki wyznaczył zastępczo do wykonywania manewrów w Żytkowicach (na ternie bazy nawierzchniowej) lokomotywę SM42-564 prowadzoną przez mechanika, Mieczysława J. i pomocnika, młodszego mechanika, Piotra B. Lokomotywa była wprawdzie wyposażona w radiotelefon, ale tylko o częstotliwości obowiązującej na stacji Dęblin, więc w Żytkowicach urządzenie to było bezużyteczne. Jakoś nikt nie pomyślał, by z lokomotywy SM42-1057 przenieść na lokomotywę SM42-564 urządzenie przystosowane do porozumiewania się na stacji Żytkowice. Po 21:00 lokomotywa ta jako poc. 023 l, odeszła ze stacji Dęblin. Stację Garbatka Letnisko przeszła o 22:10. Dyżurny ruchu, Jerzy M., zadysponował wejście tego pociągu na tor nr 1 i jednocześnie poinformował nastawniczego Małgorzatę J., że poc. ten kończy bieg na stacji Żytkowice, ponieważ jest to lokomotywa do prac manewrowych w bazie nawierzchniowej. Polecił przestawić ją w okręgu nastawni Żt-1 na tor boczny żeberkowy nr 3, Małgorzata J. przyjęła polecenie.
O 22:17 poc. 023L, przybył do stacji Żytkowice i mechanik, Mieczysław J., zatrzymał lokomotywę przed semaforem wyjazdowym z toru nr 1 wskazującym sygnał "stój" w odległości około 80 m od nastawni wykonawczej Żt-1, a światła czołowe tej lokomotywy były dobrze widoczne z tej nastawni.
Małgorzata J. potwierdziła, że ok. 22:15 otrzymała zamówienie przygotowania drogi przebiegu z Garbatki Na tor nr 1 dla poc. 023L i polecenie, by po wejściu na ten tor przestawić lokomotywę na tor boczny nr 3. Zablokowała blok dania zgody dla tego pociągu i zeszła na parter nastawni do pieca centralnego ogrzewania. Gdy wróciła do pomieszczenia służbowego, stwierdziła że blok zgody na tor nr 1 był już odblokowany, co oznaczało, że poc. 023L wszedł już na tor nr 1, lecz nie zainteresowała się, gdzie stała ta lokomotywa ani nie przystąpiła do jej przestawiania na tor nr 3.
Po kilku minutach dyżurny, Jerzy M., zapytał ją czy z toru nr 1 została usunięta lokomotywa. Odpowiedziała, że tak, ale podczas przesłuchania przyznała, iż nie pamięta, co wtedy odpowiedziała dyżurnemu ruchu. W dalszych zaś wyjaśnieniach poddała w wątpliwość, czy w ogóle dyżurny pytał ją o lokomotywę. Stwierdziła natomiast, iż była przekonana, że przestawiła lokomotywę z toru nr 1 na tor nr 3.
Tymczasem o 22:33 ze stacji Garbatka Letnisko odszedł do Żytkowic pociąg pośpieszny 25501 relacji Lublin - Bydgoszcz, prowadzony elektrowozem EU07-415 przez mechanika, Stanisława L. oraz praktykanta, Zbigniewa C. Jerzy M. zamówił na nastawni wykonawczej Żt-1 drogę przebiegu na przejście torem nr 1 stacji Żytkowice do Pionek pociągu 25501. Małgorzata J. nadal - choć miała w zasięgu wzroku światła czołowe lokomotywy SM42-564 - nie zainteresowała się gdzie ona stoi. Zablokowała blok dania zgody na wejście z Garbatki na tor nr 1 pociągu pośpiesznego, a po otrzymaniu nakazu, wyświetliła na semaforze wyjazdowym sygnał "droga wolna" do stacji Pionki.
c. d. n.
EN57-002:
Pociąg pośpieszny miał przejść przez Żytkowice po torze zajętym przez lokomotywę manewrową!
W tym czasie dyżurny ruchu zadysponował przejście pociągu towarowego ze stacji Pionki do Garbatki torem nr 2. Po przygotowaniu dróg przebiegu dla obu pociągów Jerzego M. coś zaniepokoiło. Wyszedł z nastawni, spojrzał w kierunku nastawni wykonawczej "żt-1" odległej około 900 m i w opadach deszczu zauważył w okręgu tej nastawni jedno słabe białe światło. Uznał, że jest to światło lokomotywy manewrowej, ale ze względu na odległość nie mógł stwierdzić, na którym torze ona stoi. Szybko powrócił na nastawnię i przez telefon zapytał Małgorzatę J., gdzie jest lokomotywa manewrowa. Odpowiedziała jednoznacznie, że jest na torze nr 3 oraz, że mechanik tej lokomotywy coś od niej chce, bo przez okno kabiny wymachuje rękami i krzyczy, ale ona nie rozumie, o co mu chodzi.
Jerzy M. uspokojony wyszedł z nastawni i obserwował przechodzący pociąg pośpieszny. Raptem usłyszał gwałtowne hamowanie, zobaczył iskry wydobywające się spod kół i ogromny błysk, a za ułamek sekundy donośny huk potwierdził najgorsze. Teraz Jerzy M. nie miał żadnych wątpliwości: na torze nr 1 stała lokomotywa manewrowa. Zrozumiał też, dlaczego mechanik tej lokomotywy tak dziwnie się zachowywał. Szybko zatelefonował do Małgorzaty J., ale ona nie potrafiła nic konkretnego powiedzieć, była zdenerwowana.
Dopiero mechanik przechodzącego torem nr 2 pociągu towarowego 52480 wyjaśnił mu, co się stało i dodał, że miał dużo szczęścia, bo wypadek wydarzył się na jego oczach i wagony ani lokomotywy nie zostały odrzucone w skrajnię toru nr 2, po którym przechodził z prędkością 60 km/h,
Dyżurny ruchu niezwłocznie posłał do okręgu nastawni Żt-1" zwrotniczego nastawni dysponującej, Małgorzatę Z., z poleceniem zorientowania się w rozmiarach wypadku, a zwłaszcza czy są ranni. Zaraz też poinformował dyspozytora odcinkowego o najściu pociągu pośpiesznego na lokomotywę manewrową oraz - na wszelki wypadek - wezwał pogotowie ratunkowe z pobliskiego miasta.
Zwrotniczy, Małgorzata Z., powiedziała, że są ranni kolejarze i pasażerowie, i że przejścia pociągów po torach 2 i 4 są bezpieczne, ale pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności obok miejsca wypadku. Na polecenie dyżurnego ruchu została na nastawni "Żt-1". Nastawniczy, Małgorzata J. powiedziała, że nie wie, jak doszło do wypadku, ponieważ lokomotywa manewrowa powinna stać na torze nr 3. Po północy z 20/21-12-1987 Małgorzatę J. skierowano do pobrania krwi na zawartość alkoholu. Zwrotniczy, Małgorzata Z. wróciła na nastawnię dysponującą, by nadal pełnić służbę.
A co robili mechanik pociągu 023L (lokomotywy manewrowej SM42-564) Mieczysław J. i pomocnik, młodszy mechanik, Piotr B.? Podczas wejścia i przejścia torem nr 1 widzieli w oknie nastawni dysponującej Żt dyżurnego ruchu i zatrzymali się przed semaforem wyjazdowym "E" wskazującym sygnał "stój", około 80 m od nastawni wykonawczej "Żt-1". Pociąg ich skończył bieg, a dalsze ruchu lokomotywy miały być już ruchami manewrowymi, więc Mieczysław J. zmienił oświetlenie lokomotywy na obowiązujące podczas manewrów (po jednym białym świetle po stronie mechanika z przodu i z tyłu lokomotywy) i czekał na podanie z nastawni wykonawczej Żt-1 sygnału ręcznego "do mnie" na przestawienie lokomotywy z toru nr 1 na tor nr 3 i dalej na skierowanie jej do bazy. Obserwując tę nastawnię obaj widzieli, że nastawniczym była kobieta, która, która rozmawiała przez telefon i chodziła po nastawni. Po kilku minutach oczekiwania Mieczysław J. przypomniał swą obecność na torze nr 1 podając dwukrotnie gwizdawką lokomotywy sygnał "baczność". Nastawniczy Małgorzata J., nie zareagowała. Mieczysław J. usiłował więc przez radiotelefon porozumieć się z dyżurnym ruchu, ale bezskutecznie, bo radiotelefon nie był dostosowany do pracy w Żytkowicach. Po upływie około 10 min od chwili zatrzymania lokomotywy przed semaforem wyjazdowym "E" - ku zdziwieniu mechanika i pomocnika - na semaforze ukazał się sygnał "wolna droga" (jedno zielone światło). Czyżby skierowano lokomotywę do innej stacji, ale której? Dlaczego nikt ich nie powiadomił? - zastanawiali się. Mieczysław J. usiłował ponownie, też bezskutecznie, nawiązać łączność radiową z dyżurnym ruchu. Podjechał więc - mijając ten semafor - pod nastawnię wykonawczą i zatrzymał się na przeciwko, podał ponownie sygnał "baczność", a gdy kobita na nastawni na to też nie zareagowała, zaczął wołać Małgorzatę J. do okna, aby poinformowała go o przyczynach skierowania lokomotywy do innej stacji i do której. Małgorzata J. nie podeszła do okna, choć widziała lokomotywę i mechanika wychylonego przez okna kabiny wymachującego rękami i coś krzyczącego. Zgłosiła natomiast telefonicznie o tym dyżurnemu ruchu. W pierwszej chwili Mieczysław J. obejrzał się w kierunku nastawni dysponującej "Żt" i z przerażeniem zobaczył z odległości około 100 m szybko zbliżające się światła czołowe pociągu. Krzyknął do pomocnika" trzymaj się, jedzie na nas" i ... lokomotywa SM42-564 silnie pchnięta do przodu kilkakrotnie podskoczyła, szczepiona z elektrowozem pociągu pośpiesznego przesunęła się około 20 m w kierunku Pionek.
c. d. n.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej