Widzę, że wywiązała się dość ostra dyskusja i nie dziwię się, bo faktycznie sporo z omawianych kwestii precyzuje regulamin techniczny.
Z mojego doświadczenia:
Po pierwsze notowanie przybycia do kolejnego posterunku na podstawie stanu bloków to fikcja, bo przeważnie nic się nie zgadza. Dlatego najczęściej dyżurni ustalają godzinę przybycia telefonicznie. Wygląda to prawie jak zapowiadanie telefoniczne, z tą różnicą, że przybycia nie zgłaszamy natychmiast, tylko przy okazji, np. następnego pociągu.
Przykład:
- 32101 ode mnie o 21.43 a 33592 przybył 28
Oczywiście pomijam całą formalną otoczkę i piszę jak sprawa wygląda w praktyce
Dlatego też bardziej realnie wyglądałoby to, gdyby w telefonogramach do TZ i TF coś takiego występowało jak zgłoszenie przybycia pociągu poprzedniego.
Sprawa druga:
Przejazdy. W praktyce, jeśli jest jeden istotnie piszemy godziny w rubrykach i to w taki sposób, że każda cyferka jest w osobnej kratce. Jeżeli jest więcej niż jeden przejazd w pozostałe kratki wstawiamy kreski, bo przeważnie wszystkie przejazdy są wpięte na tym samym łączu. Mało tego, jest u nas przypadek, gdzie przejazd jest wpięty w łącze pociągowe i razem ze zgłoszeniem do następnej stacji zgłaszamy na strażnicę (przypadek gdy strażnica jest prawie po środku szlaku) zgłaszanie dzwonkami? To było chyba jeszcze w czasach telegraficznego... U nas dróżnicy normalnie notują numery pociągów, jak nastawniczowie, zgłaszanie dzwonkami nie ma sensu, zwłaszcza w epoce, gdy pociągi towarowe jeżdżą według indywidualnych rozkładów (zwłaszcza prywaciarze jeżdżą jak chcą) Skąd dróżnik ma wiedzieć jaki jest numer pociągu?